BPS wg Greifa - podsumowanie

0 komentarze
Czas na kilka słów podsumowania i wniosków z realizacji planu bezpośredniego przygotowania do maratonu (BPS) wg Petera Greifa.
1. Plan Greifa jeśli jest realizowany w dolnych przedziałach podanych zakresów tętna, nie jest taki straszny
2. Pomiędzy akcentami koniecznie jest zadbanie o odpowiedni odpoczynek
3. W trakcie planu poza testowym półmaratonem wykluczone są jakiekolwiek starty. Niestety również trzeba zrezygnować z innych dyscyplin sportu
4. Pod żadnym pozorem nie można przekraczać prędkości treningowych. Wszystko jest obliczone z bardzo małym marginesem bezpieczeństwa i jednym szybszym treningiem można się załatwić na 2 tygodnie.
5. 35km wybiegania jeśli są biegane naprawdę wolno (<70%) nie są niczym strasznym. Trzeba tylko przed realizacją planu stopniowo zwiększać kilometraż, aż się dojdzie >30km.
7. Największy skok formy jest w pierwszych 4 tygodniach. To jest super moment na życiówkę w półmaratonie. W kolejnych tygodniach zmęczenie mocno narasta i nie widać dalszej poprawy wydolności (prędkość vs tętno). Za to w ostatnich 4 tyg. dużo lepiej się znosi 35tki z przyspieszeniami.
8. Najważniejsze treningi w planie to 35tki, do nich trzeba przystępować przygotowanym fizycznie i psychicznie (odpoczynek i koncentracja)
9. Forma startowa przychodzi w 8 tygodniu dosłownie na 2-3 dni przed startem . Pod koniec 7 tygodnia jest duże uczucie zmęczenia, ale tak ma być. Przez kilka dni ogranizm się regeneruje i w dzień startu pierwsze 10km jest odczuwalne jak spokojne tempo długich wybiegań.

Podczas biegu w maratonie dokładnie daje się odczuć jaki był cel poszczególnych jednostek treningowcyh. I tak:

35tki
- przyzwyczajają do wysiłku o czasie trwania takim jak planowany maraton
- uczą organizm czerpania energii z tłuszczy
- zabezpieczają przed ścianą w maratonie
- przyspieszenia na ostatnich kilometrach uczą podkręcania tempa w II połowie maratonu

Treningi 15km w tempie maratonu
- uczą ciągłego równego tempa, z którym będziemy biec maraton

Treningi 10km w tempie maratonu minus 10s
- uczą ciągłego równego tempa na dużym zmęczeniu, bardzo ważne w drugiej połowie maratonu
- podbijają próg mleczanowy

Interwały 1/2/3km
- poprawiają ekonomię i zwiększają VO2max - w efekcie możemy biec szybciej na niższym tętnie
- uczą prędkości które przydają się po 30km do znacznego poprawiania średniego tempa (a tym samym czasu) biegu maratońskiego
- poprawiają ekonomię biegu (szczególnie interwały 1km)

Podsumowując, gorąco polecam ten plan. Ja jestem typem wytrzymałościowca i to był dla mnie idealny plan na debiut w maratonie, ale myślę że Ci którzy mają świetne czasy na 10km  (z  tabel  wychodzi, że powinni przebiec maraton dużo szybciej niż mają życiówkę) a w maratonie napotykają ścianę powinni znacząco poprawić się dzięki z bieganiu 35tek.
W sieci jest sporo dyskusji, że ten plan jest bez sensu, że za mocny itp. Głównie dyskusje są prowadzone wokół 35tek a przodują w negatywnych opiniach ludzie, którzy nigdy nie spróbowali dość do takeigo dystansu jako trening "long run". Dla mnie mimo w sumie małej ilości kilometrów w nogach (2 lata biegania) dużo cięższym treningiem były 3x3km niż 35tki. Oczywiście jeśli  dotąd biegamy  maksymalnie 20km na długich wybieganiach i nagle wskoczymy na 35km to nic dobrego z tego nie wyjdzie. Do tego BPSu (zresztą tak jak do każdego innego) trzeba się przygotować.

Maraton Warszawski 2010

1 komentarze
Aby złamać 3h:30min, średnio muszę biec po 4:59 min/km.
Strategia jest następująca:
- do 5km po 5:10min/km
- 5-10km po 5:05min/km
- 10-21km w okolicach 5:00min/km
- od 21km w okolicach 4:50min/km
- od 30km w zależności od samopoczucia utrzymywanie lekko poniżej 5:00min/km
   
Taka strategia powinna dać na półmetku stratę ok 1min:30s którą się nadrobi w drugiej połowie. Dzięki opasce Timex'a z nadrukowanymi międzyczasami co 5km, kontrola czasu była bardzo prosta - wystarczało tylko porównywać czas z opaski ze stoperem.
Pierwsze kilometry zgodnie z planem mimo trochę szarpanego tempa - na 10tym kilometrze na zegarku było 51:12 czyli po prostu idealnie. Polar pokazywał dystans trochę bardziej pesymistycznie (tak jakby oznaczenia km na trasie były trochę za wcześnie), ale trzymałem się oznaczeń na trasie.
Na moście gdańskim (12km) trochę wiało i nie bardzo było za kim się schować. Doszedł jeszcze krótki postój  żeby zrzucić lekki nadmiar wody - w sumie na 15tym kilometrze ok. 2min straty.
Co ciekawe kilometry jakby się wydłużyły bo Polar, który był wcześniej pesymistyczny, 15ty kilometr tym razem "odpikał" co do metra zgodnie z oznaczeniem na trasie. No dobra, teraz już nie powinienem więcej tracić. 
Odcinek 17-20km był dosyć ciężki bo zaczęło się już wyprzedzanie, a wiejący w twarz wiatr nie ułatwiał zadania. Przeskakiwałem od zawodnika do zawodnika ale krótki odpoczynek na czyichś plecach, wiązał się z chwilowym spadkiem tempa o 10s/km, więc trzeba było biec własnym tempem, niezależnie od warunków.
Na 20km kontrola czasu....niemożliwe prawie 3 minuty straty! Kilometry jakby się wydłużyły, bo Polar zaczął pokazywać kolejne lapy sporo wcześniej. Połówka - 3m:18s straty! Co jest grane? przecież tempo nie spada - cały czas wyprzedzam! Polar jeszcze bardziej się rozjechał z oznaczeniami na trasie.
No nic, trzeba się brać do roboty. Coś jest nie tak z tymi oznaczeniami, ale mam jeszcze nadzieję, że następne kilometry okażą się "krótsze".
Zaczęło się gnanie w tempie w okolicach 4:50min/km. Na 25tym kilometrze kontrola czasu: jest lepiej, przez ostatnie 4km - odrobione 30s. Oby tylko utrzymać takie tempo.  Po drodze ciężki odcinek na moście świętokrzyskim. 30ty kilometr, strata jest cały czas ogromna, widać że na 3h:30min praktycznie nie ma szans. To nic, dokręcam śrubę, Polar pokazuje poniżej 4:45min/km (niebezpiecznie blisko tempa biegu na 10km). Zostało tylko 12km ale czuję, że zaczynam się zakwaszać. Muszę teraz bardzo uważać żeby nie przesadzić z tempem.
Szybki plan: do 35km nie dać się ponieść. Nic z tego - zaczął się najlepszy odcinek maratonu. Przelatuję obok innych biegnących jak lokomotywa. Przestałem już kontrolować międzyczasy czy patrzeć na zegarek. 35km  - gdzie jest ta słynna ściana? Nie ma - to trudno :-) Ostatni żel, łyk wody i jeszcze podkręcam tempo. Coraz więcej idących ale nawet ci co biegną, szybko zostają w tyle. Od połówki nie pamiętam żeby ktoś mnie wyprzedził. 37km Polar "odpikał" w tempie 4:36min/km (najszybszy kilometr w całym maratonie). Gonię dalej. 38km - podbieg, trzeba trochę zwolnić ale kryzysu nie widać - dziesiątki podbiegów pod górkę Szczęśliwicką zrobiły swoje. 40km - łyk Powerade'a, robi się ciężko ale tempo spada tylko minimalnie, wyprzedzam kolejne osoby. 41km - Krzyś z transparentem "Tata jest najlepszy", zostało jeszcze kilaset metrów, ostatnia prosta, przyspieszam do 4:00min/km,  ostatnie metry 3:45min/km....wpadam na METĘ i.... sam się śmieję do siebie bo zamiast się zatrzymać przeszedłem tylko do truchtu... no dobra STOP.
Czas netto 3:32:25.
Czas super.... choć pozostaje drobny niedosyt - co było nie tak z oznaczeniami kilometrów? Dlaczego tyle straciłem na początku? Coś musiało być na rzeczy, bo pace makerzy z elity również narzekali na oznaczenia kilometrów. Wg Polara przebiegłem ponad 43km w tempie 4:56min/km. No nic, wprawdzie nie złamałem 3:30 ale za to ukończyłem pierwszy maraton trzymając tempo do końca. Być może gdybym na początku tyle nie stracił.... ale wtedy nie wiadomo jak by wyglądała końcówka. Doświadczyłem za to tego, o czym pisał Jurek Skarżyński w swojej taktyce biegu maratońskiego. Niesamowite przeżycie.
Czasy pierwszej i drugiej połowy:
-  I połowa 1:48:10
- II połowa 1:44:15


...a więc perfekcyjnie - druga połowa szybsza, żadnych kryzysów, ścian, żadnych obtarć. Nawadnianie i odżywianie idealnie. Dodatkowo na drugiej połówce pobiłem o prawie 2 minuty zeszłoroczną życiówkę w półmaratonie. Wtedy na mecie prawie mdlałem, teraz czułem się naprawę dobrze. Widać, że zadziałało kilka patentów treningowo-żywieniowo-technicznych, które gdzieś tam wyczytałem/podsłuchałem i zastosowałem - postaram się zebrać to do kupy i opisać w oddzielnym wpisie, może komuś się przyda. Podziękowania dla Szymona, który jechał na rowerze - nie musiałem taszczyć żeli i mogłem omijać bardziej zatłoczone punkty z wodą.
Wieczorem byłem już na tyle zregenerowany, że zacząłem myśleć czy nie zrobić powtórki w Poznaniu albo Dębnie. Wolę pobiec maraton niż się katować się na dychę ;-)

Poniżej dane z Polara:

LapTimeLap TimeHRMaxAvgMinmin/km
A 1.05:18,005:18,016917116414205:18
A 2.10:27,705:09,717417517016405:10
A 3.15:39,505:11,817217517116805:10
A 4.20:51,905:12,417417416916505:13
A 5.26:08,105:16,217217416716305:16
A 6.31:15,905:07,816417517016205:07
A 7.36:24,305:08,417017116716105:09
A 8.41:29,505:05,216817216716105:05
A 9.46:36,405:06,916517116816505:06
A 10.51:40,905:04,516717116716205:05
A 11.56:47,505:06,615616916415305:06
A 12.01:55,305:07,816016616215605:08
A 13.06:52,604:57,316416716215804:56
A 14.12:15,805:23,216816816015005:02
A 15.17:18,205:02,416316816415805:03
A 16.22:18,705:00,516916916515805:00
A 17.27:16,204:57,516316916415904:58
A 18.32:13,404:57,216416716416104:56
A 19.37:11,804:58,416616916416104:59
A 20.42:04,704:52,916616916515904:52
A 21.46:55,004:50,316817016516104:51
21,148:11,948:11,916917516614205:04
A 22.51:41,504:46,517117116916504:46
A 23.56:29,604:48,116817116916704:48
A 24.01:21,804:52,216717416916504:52
A 25.06:08,804:47,017217216616104:47
A 26.10:57,604:48,816817216816404:49
A 27.15:54,104:56,516617316816404:56
A 28.20:42,004:47,916817116816504:48
A 29.25:32,304:50,316816916616204:50
A 30.30:18,704:46,416517116716404:46
A 31.34:57,604:38,917217317016304:39
A 32.39:43,804:46,216917216916604:46
A 33.44:27,504:43,717017417016504:43
A 34.49:13,504:46,016817317016804:45
A 35.53:56,104:42,617417417116704:43
A 36.58:36,604:40,517217517016504:41
A 37.03:14,004:37,417117817316704:36
A 38.08:03,504:49,517217717116204:49
A 39.12:47,704:44,217417517216704:45
A 40.17:40,704:53,017917917416304:52
A 41.22:32,704:52,017617717417004:51
A 42.27:18,604:45,917918017617104:46
A 43.32:00,604:42,018218117617004:41
Finish32:28,144:16,218618417016104:46

Średnie tętno 168 (84% HRmax)
Śr. tempo : 4:55min/km
Śr kadencja: 91
Dystans całkowity: 43,1km

Waga startowa: 65,2 kg (BMI 21,8)
Waga na mecie: 62,7kg

Na trasie zjadłem 5 żeli SiS Go-gel (co 30min): 1h, 1:30, 2h, 2:30, 3h oraz na każym punkcie piłem na przemian wodę i Powerade. Dodatkowo łapałem kilka łyków wody pomiędzy punktami (szczególnie w drugiej połowie).

BPS Tydzień 8

0 komentarze
PLAN wg Greifa

Poniedziałek: 4x2 km po 04:50min/km, przerwa 1,6 km w truchcie
Środa: 5x1km po 04:50min/km, przerwa 1km
Sobota: rano i wiczorem 1-2 km rozruch po 5:50min/km
Niedziela: MARATON po 4:50min/km

Realizacja


Poniedziałek:
Zamiast 4x zrobiłem 3x2 km po 04:50min/km, żeby nie nabijać niepotrzebnych kimometrów, przerwę skórciłem do 1km (w sumie wyszło 12km). Przez weekend nieco odpocząłem i mięśniono biegło się całkiem nieźle ale niestety miałem bardzo wysokie tętno. Miejscami na prędkości maratońskiej wchodziłem powyżej 170bpm (85%) - w połowie BPS przy takim tempie miałem w okolicach 160bpm. Mogę mieć tylko nadzieję, że superkompensacja nadejdzie akurat w niedzielę...

Wtorek
Niestety czymś się przytrułem z wszystkimi konserwencjami których tu nie będę opisywał :(

O godz 19tej padłem.

Środa
Wstałem o 5:45 rano po ponad 10godzinach snu. Samopoczucie znośne więc postanowiłem wyjść na trening: 3x1km w tempie maratonu. Mimo wczorajszych "atrakcji" i zerowych zapasów glikogenu (ostatni posiłek zjadłem we wtorek ok 15tej) miałem dużą lekkość w nogach, chyba długi sen zrobił swoje. Zaczynam czuć pozytywny wpływ odpuszczania.

Czwartek
Regeneracja: rozgrzewka rowerowa + 40min rozciągania i na deser sauna.
Rozpoczynam ładowanie glikogenu i nawadnianie.

Piątek
Masaż. Najważniejsze mieśnie czyli łydki  i dwugłowe uda są luźne więc jest OK. Najbardziej spięte czwórki, prosty brzucha, mięsień równloległoboczny i m. naramienne.
Czuję, że odpocząłem przez ostatnie dni. Wypijam hektolitry izotoników i żywię się bagietkami i makaronem.

Sobota
1km rozruch zaraz po śniadaniu. Po obiedzie półgodzinna dżemka.
Wieczorem już trochę mniej piję żeby nie przesadzić.

Niedziela - maraton
Rano, 2h przed startem kilka kawałków biagietki z miodem i 500ml Powerade'a. Potem do startu poza kilkoma małymi łykami wody już nic nie piję.

BPS Tydzień 7

0 komentarze
PLAN wg Greifa

Poniedziałek: 6x1 km po 04:30min/km @90+%, przerwa 1 km w truchcie
Środa: 15 km Bieg ciągły (BC2), @82 - 86% HRmax
Sobota: 35 km 5:50-6:06min/km @62-65%HRmax
Niedziela: 15-20 km regeneracja, @62-68% 


W ostatnich dwóch tygodniach kluczowe będzie odpowiednie odpuszczenie. Tutaj główną różnicą planu Greifa w porównaniu do innych BPS jest 35km wybieganie w regeneracyjnym tempie na nieco ponad tydzień przed startem. Ponieważ wszystkie dotychczasowe 35km z przyspieszeniami robiłem bez problemów zamierzam pobiec i ten trening. Jedyną wątpliwość jaką mam, to że realizując pełny plan treningowy w tym tygodniu, zrobię bardzo duży kilometraż, nawet większy niż tydzień temu, kiedy zrezygnowałem z interwałów z powodu ociężałych nóg. Główny kilometraż robi trzydziestkapiątka więc postanowiłem zmniejszyć trochę przebieg na akcentach. W poniedziałek zamiast 6 interwałów zrobię 4, a we środę w zamiast 15km w tempie maratonu zrobię 10-12. 35km pobiegnę w piątek.

REALIZACJA

Poniedziałek
4x1 km po 04:30min/km @90+%, przerwa 1 km w truchcie.
Odpocząłem nieco przez weekend i dzisiaj zdecydowanie biegło się lżej. Tempo 4:30 przychodziło łatwo i spokojnie mógłbym zrobić 6 odcinków ale po czterech (tak jak zaplanowałem) zakończyłem trening.

Split Time Distance Avg Pace Best
Pace
Avg HR Max HR Avg Cadence
1 00:06:09 1 06:05 05:48 131 138 87
2 00:05:54 1 05:55 05:48 138 144 88
3 00:06:03 1 05:59 05:45 134 144 88
4 00:04:36 1 04:35 04:23 164 172 91
5 00:06:33 1 06:34 04:34 136 172 85
6 00:04:32 1 04:30 04:18 161 169 92
7 00:06:37 1 06:39 04:30 135 168 85
8 00:04:30 1 04:30 04:14 162 171 92
9 00:06:34 1 06:34 04:21 134 171 86
10 00:04:32 1 04:30 04:20 159 167 92
11 00:06:13 0,94 06:33 04:31 132 167 85
 Summary 01:02:16 10,94 05:40 04:14 142 172 88

Wtorek
Rozgrzewka rowerowa, kilka ćwiczeń na ABS i core stability i godzina porządnego rozciągania.
Dzwonili z serwisu Polara - wymienili elektronikę footpada oraz dodatkowo elektrody paska do pomiaru tętna - wszystko na gwarancji. Jutro zegarek powinien być z powrotem u mnie.

Środa
Dzisiaj ostatni bieg ciągły w tempie maratonu czyli po 4:50min/km. Zgodnie z tym co napisałem powyżej  zmniejszyłem trochę dystans i zamiast 15km zrobiłem 12,5km. Dzisiaj podczas biegu starałem się zaplanować strategię na maraton. Podczas praktycznie wszystkich moich biegów ciągłych mają miejsce dwie rzeczy:
- na pierwszych kilometrach bardzo trudno jest mi utrzymać odpowidnie tempo, bieg jest mało komfortowy na wysokim tętnie
- potem tętno spada, bieg staje się bardziej swobodny i często naturalnie przyspieszam powyżej planowanego tempa
Widać więc, że maraton muszę zacząć bardzo wolno, potem swobodbnie nadrobię stratę.
Na dzisiaj widzę to mniej więcej tak:
- 1-5km - po 5:10
- 6-10km - 5:00-5:05
-10-15 - utrzymywanie 5:00
- 15-21 - 4:50-4:55
- 21-35- utrzymywanie 4:50
- od 35.... się zobaczy ;-)

Czwartek
Rozgrzewka rowerowa i 45min rozciągania

Piątek
Dzisiaj miało być 35km w tempie regeneracyjnym po 5:50min/km.
Nie znam innego planu, który przewiduje wybieganie 35km na tydzień przed maratonem ale ponieważ jest to już mój chyba 10ty trening powyżej 30km i poprzednie robiłem bez problemu, postanowiłem, że pobiegnę i ten, tyle że w bardzo spokojnym tempie. Ponieważ przy okazji chciałem przetestować żele na maraton , ruszyłem bez śniadania (zresztą tak jak wszystkie długie wybiegania bez przyspieszeń). Greif przewiduje tętno na poziomie 62-65% (w moim przypadku <130bpm) ale przy takim tętnie musiałem truchtać po 6:30... no i truchtałem. Żeby mieć jakiś cel umilający ponad 3,5h tuptanie, postanowiłem że zrobię sobie wycieczkę z parku na Szczęśliwicach do Kabat i z powrotem. Wschód słońca (zresztą jeden z najładniejszych jakie dotąd widziałem) zastał mnie na skrzyżowaniu Poleczki i Puławskiej. Po dobiegnięciu do Kabat miałem na liczniku dopiero 14km i z przyjemnością zrobiłem parę km po lesie. Niestety w powrotnej drodze zaczęło być bardzo ciężko, mimo żółwiego tempa tętno zaczęło podchodzić pod 70%. Żel pomógł na siedem może osiem kilometrów, potem była walka. Podejrzewam, że jednak trochę zabrakło paliwa. W sumie zrobiłem 32km po 6:19min/km ze średnim tętnem 135bpm (67%).

 

Teraz pozostaje już tylko regeneracja. W przyszłym tygodniu w poniedziałek i środę są zaplanowane treningi w 1-2km interwałach w tempie maratonu ale myślę, że zrobię je troche lżejsze niż przwiduje Greif.

Sobota i Niedziela
Całkowity odpoczynek

BPS Tydzień 6

2 komentarze

PLAN wg Greifa

Poniedziałek: 10 km  po 04:40min/km @84-88%
Środa: 4x2 km po 04:22 @90+%, przerwa 1,6 km w truchcie
Sobota: 35 km z przyspieszeniem do MP na ostatnich 15 km @65-85%
Niedziela: 15-20 km regeneracja, @62-68% 

REALIZACJA


Poniedziałek
Mało być 10 km w tempie maratonu minus 5-10s czyli po 4:40-4:45.
Niestety od rana lało, a dodatkowo footpad (Polar S3) przestał działać i nie miałem żadnej kontroli jakim tempem biegnę. Zrobiłem 1km truchtu walcząc z zegarkiem i w końcu zdecydowałem się na powrót. Chyba słuszna decyzja bo po 5min buty miałem już kompletnie przemoczone. Zamiast treningu sauna i basen.

Wtorek
Dzisiaj zrobiłem zaplanowany na wczoraj trening czyli 10km po 4:40. Ostatnio biegam wyłącznie sam, ale dzisiaj spotkałem na treningu Grzesia. Potruchtaliśmy razem parę kółek tak, że niewiadomo kiedy wyszło w sumie prawie 18km.

Mój Polar RS800cx wraz z footpadem został wysłany do serwisu Polara w Krakowie - mam nadzieję, że szybko się uporają z usterką. Do tego czasu posiłkuję się pożyczonym od żony Garminem FR60W. Zegarek mimo że dużo prostrzy od Polara do treningów tempowych i rozbiegań nadaje się idealnie. Niewątpliwą jego zaletą jest bardzo mały footpad. Niestety zegarek jest w wersji W (kobiecej) i muszę go nosić przekręcony o 90 stopni (inaczej bym go nie zapiął).

Środa
Dzisiaj rano 10km rozbiegania.



Niestety ciąg dalszy problemów z łydkami. Wczorajszy trening tempowy zrobiłem na wysokiej kadencji nadrabiając słabe odbicie z tylnej nogi większą częstotliwością kroków.  Dzisiaj mimo spokojnego tempa cały czas czułem łydki i ledwo odrywałem nogi od ziemi. Zaraz po treningu godzinny masaż - okazało się że mam mocno spięte łydki, czwórki i mięśnie brzucha. Co ciekawe dwugłowe ud są całkiem luźne.
Masaż pomógł na pół dnia - wieczorem znowu ołów w nogach. Nie wyobrażam sobie że miałbym w tym stanie przebiec maraton.

Czwartek
Rano rozgrzewka rowerowa, kilka ćwiczeń na ABS i core stability oraz 40min porządnego rozciągania. Jest lepiej, nogi zrobiły się trochę lżejsze. Jutrzejsze 35km pokaże czy wróciła lekkość kroku.
Dla przypomnienia: 2tyg temu w sobotę zrobiłem zbyt szybkie kilometrówki (zresztą "zbyt" to lekko powiedziane - ostatni odcinek był 20s szybszy niż w planie). Od tamtego czasu nogi mam jak z ołowiu, straciłem dynamikę odbicia i lekkość kroku. Biega mi się bardzo, bardzo ciężko. Nawet przy zwykłym chodzeniu czuję wszystkie mięśnie od kolan w dół.

Po południu przyszły skarpetki kompresyjne CEP. Zakładam jutro na 35km i zobaczymy.

Piątek:
Dzisiaj najcięższy trening Greifa: 35km w tym ostatnie 15 w tempie maratonu (po 4:50 min/km).
Po raz pierwszy biegłem dzisiaj w skarpetkach kompresyjnych.

Od samego początku czuć było, że z łydkami jest dużo lepiej. Na pewno duży w tym udział wczorajszego rozciągania ale skarpetki również zrobiły swoją robotę. Wyraźnie czuć dwie rzeczy: stabilizacja stawu skokowego oraz uczucie stałego ciepła w łydkach i trzymanie mięśni.
Mimo dosyć wysokiego tętna biegło mi się lekko na dosyć długim kroku (kadencja 88-90). Jak zwykle potrzebowałem 10-12km żeby wejść w rytm i przelotową prędkość na poziomie 5:40.
Przyspieszenie do tempa maratonu również bez niespodzianek. Pierwsze 3km - dosyć wysokie tętno i musiałem włożyć nieco wysiłku w utrzymanie prędkości poniżej 5min/km. Potem raczej trzeba było się pilnować żeby nie biec za szybko. Tętno spadało przez całe 15km - pod koniec miałem ok 158 (79%).
Polar cały czas w serwisie więc poniżej dane z Garmina:

Split Time Distance Avg Pace Best Pace Avg HR Max HR Avg Cad. Max Cad. Steps Calories
1 00:06:08 1 06:05 05:54 135 142 88 92 1.078 72
2 00:06:05 1 06:05 05:53 141 156 88 90 1.060 73
3 00:05:55 1 05:50 05:37 137 144 88 91 1.036 72
4 00:05:53 1 05:55 05:41 141 146 88 89 1.028 72
5 00:05:48 1 05:50 05:32 144 149 88 90 1.018 72
6 00:05:45 1 05:45 05:30 146 150 88 90 1.006 73
7 00:05:44 1 05:35 05:32 139 147 89 91 1.010 71
8 00:05:46 1 05:50 05:35 140 146 88 91 1.012 73
9 00:05:42 1 05:39 05:32 140 147 88 89 994 72
10 00:05:44 1 05:45 05:36 142 147 87 88 996 72
11 00:05:37 1 05:35 05:30 139 144 89 90 998 71
12 00:05:41 1 05:39 05:27 142 148 88 90 996 73
13 00:05:40 1 05:39 05:30 143 149 89 91 1.004 72
14 00:05:39 1 05:39 05:33 141 147 89 91 1.000 72
15 00:05:42 1 05:39 05:31 142 149 89 90 1.008 72
16 00:05:44 1 05:45 05:18 139 145 89 91 1.012 72
17 00:05:42 1 05:39 05:31 140 144 89 91 1.004 72
18 00:05:38 1 05:39 05:27 142 147 89 90 1.000 72
19 00:05:44 1 05:45 05:26 145 151 89 91 1.012 72
20 00:05:47 1 05:45 05:30 145 151 90 93 1.034 72
21 00:00:10 0,03 05:55 05:55 145 148 89 90 30 2
22 00:04:57 1 04:55 04:43 157 162 90 91 888 73
23 00:04:52 1 04:55 04:40 162 165 89 91 860 73
24 00:04:50 1 04:50 04:37 164 167 88 90 848 74
25 00:04:53 1 04:50 04:40 164 167 89 90 864 73
26 00:04:46 1 04:50 04:34 164 167 89 90 846 74
27 00:04:47 1 04:45 04:39 163 167 90 91 854 73
28 00:04:45 1 04:45 04:35 162 166 90 91 852 74
29 00:04:50 1 04:50 04:40 162 166 90 91 870 73
30 00:04:49 1 04:50 04:40 162 166 91 92 868 73
31 00:04:46 1 04:50 04:37 161 164 91 92 866 74
32 00:04:50 1 04:50 04:39 160 163 92 93 882 73
33 00:04:51 1 04:50 04:39 158 161 91 92 880 74
34 00:04:49 1 04:50 04:38 160 162 92 93 878 73
35 00:04:49 1 04:50 04:36 158 163 92 93 882 73
36 00:04:48 1 04:45 04:37 159 161 92 93 878 74
37 00:01:44 0,29 05:57 04:35 151 161 90 93 308 21
Total03:09:5535,3305:2104:34149167899333.6602.566




Ogólnie dzisiaj powiało optymizmem. Widać, że problemy z nogami wzięły się z tego, że w wyniku szybkich treningów interwałowych mocno pospinały się ścięgna i mięśnie odpowiedzialne za mechanikę stopy. Mam nadzieję, że codzienne rozciąganie i masaż stickiem wyeliminują problem całkowicie.

Ten trening praktycznie zamknął zasadniczą część BPS wg Greifa. Zaczyna się stopniowe odpuszczanie. W przyszłym tygodniu do zrobienia jeszcze kilometrówki (ale już trochę wolniejsze), bieg tempowy na prędkości maratońskiej i 35km w tempie regeneracyjnym. Potem już tylko odpoczynek i przypominanie tempa maratońskiego na krótkich odcinkach.

Sobota
Lekka rozgrzewka rowerowa i sporo rozciągania. Wieczorem basen, solanka i sauna.
Copyright © Endurance training by Grabek - Blogger Theme by BloggerThemes