PLAN wg Greifa
Poniedziałek: 4x2 km po 04:50min/km, przerwa 1,6 km w truchcie
Środa: 5x1km po 04:50min/km, przerwa 1km
Sobota: rano i wiczorem 1-2 km rozruch po 5:50min/km
Niedziela: MARATON po 4:50min/km
Realizacja
Poniedziałek:
Zamiast 4x zrobiłem 3x2 km po 04:50min/km, żeby nie nabijać niepotrzebnych kimometrów, przerwę skórciłem do 1km (w sumie wyszło 12km). Przez weekend nieco odpocząłem i mięśniono biegło się całkiem nieźle ale niestety miałem bardzo wysokie tętno. Miejscami na prędkości maratońskiej wchodziłem powyżej 170bpm (85%) - w połowie BPS przy takim tempie miałem w okolicach 160bpm. Mogę mieć tylko nadzieję, że superkompensacja nadejdzie akurat w niedzielę...
Wtorek
Niestety czymś się przytrułem z wszystkimi konserwencjami których tu nie będę opisywał :(
O godz 19tej padłem.
Środa
Wstałem o 5:45 rano po ponad 10godzinach snu. Samopoczucie znośne więc postanowiłem wyjść na trening: 3x1km w tempie maratonu. Mimo wczorajszych "atrakcji" i zerowych zapasów glikogenu (ostatni posiłek zjadłem we wtorek ok 15tej) miałem dużą lekkość w nogach, chyba długi sen zrobił swoje. Zaczynam czuć pozytywny wpływ odpuszczania.
Czwartek
Regeneracja: rozgrzewka rowerowa + 40min rozciągania i na deser sauna.
Rozpoczynam ładowanie glikogenu i nawadnianie.
Piątek
Masaż. Najważniejsze mieśnie czyli łydki i dwugłowe uda są luźne więc jest OK. Najbardziej spięte czwórki, prosty brzucha, mięsień równloległoboczny i m. naramienne.
Czuję, że odpocząłem przez ostatnie dni. Wypijam hektolitry izotoników i żywię się bagietkami i makaronem.
Sobota
1km rozruch zaraz po śniadaniu. Po obiedzie półgodzinna dżemka.
Wieczorem już trochę mniej piję żeby nie przesadzić.
Niedziela - maraton
Rano, 2h przed startem kilka kawałków biagietki z miodem i 500ml Powerade'a. Potem do startu poza kilkoma małymi łykami wody już nic nie piję.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz